wtorek, 8 września 2015

25. Przepraszam.

                 Stoję oparta dłońmi o brzeg umywalki, patrząc w lustro. Jest w nim odbicie, moje odbicie. Ale ono wcale dobrze nie wygląda. Podkrążone oczy, ślady po łzach, wysuszone usta oraz brak czegokolwiek w oczach.
                 Sama się dziwie, że umiałam doprowadzić się do takiego stanu przez zwykłe dwa dni. Nie spałam w dzień ani w nocy. Co prawda miałam taką chęć, ale za każdym razem kiedy zamykałam oczy widziałam śmierć ludzi. Zawsze tragiczną z rozlewem krwi, z dnia który kiedyś niby przeżyłam, a który ponownie może się stać.
                 Czuję się temu winna choć wiem że to się jeszcze nie stało. Jednak mimo tego nie umiem sobie z tym poradzić. Nawet krótki sen kończy się u mnie krzykiem, szybkim wstaniem i płaczem. Niekontrolowanym płaczem. Nie umiem już zapanować nad swoimi emocjami. Nad niczym już nie umiem. Nawet delikatne zaklęcie wywołuje u mnie zawroty głowy a niekiedy nawet utratę przytomności. A ja i tak dalej nic z tym nie robię.
                 Siedzę sama zamknięta w pokoju. Od czasu do czasu przyjdzie Call, ale nawet nie wchodzi do pokoju. Nie wpuszczam jej. Nawet gdyby chciała nie mogłaby. Na drzwi wypowiedziałam formułę aby nikt nie wszedł. Mimo wszystko nie chcę aby widziała mnie w tak beznadziejnym stanie.
- Syntry? Jesteś tam, prawda? Od dwóch dni nic nie jadłaś. - Znów to samo. Ponownie sprawiam problemy. Ale je po raz pierwszy całkowicie nie wiem co robić. - Proszę wyjdź. Przynajmniej porozmawiaj ze mną lub daj jakikolwiek znak życia.
                 Lekko chwiejnym krokiem wychodzę z łazienki i kieruję się do drzwi prowadzących na korytarz. Po chwili stoję już koło nich oparta o ścianę. Gdyby nie ona pewnie dawno już bym się przewróciła.
- Przepraszam.
- Nie masz o co. Choć wyjdź do mnie.
- Nie mogę.
- Ależ oczywiście że możesz. Nie daj się już więcej prosić. Nie musisz wychodzić, po prostu otwórz drzwi to ja przyjdę do Ciebie. Zobaczysz nic takiego się nie stanie.
- A jeśli nawet ty przeze mnie zginiesz?
- O czym ty mówisz? Tak łatwo nie da się tego zrobić, więc otwórz mi drzwi Syn. Daj sobie pomóc.
- Już i tak za dużo razy podawałaś mi pomocną dłoń.
- Więc i tym razem daj mi to zrobić. Tylko otwórz te drzwi.
- Nie mogę...
- Możesz, po prostu przekręć klucz.
- Ale to nie takie proste.
- Niby czemu? Wytłumacz mi.
- One nie są zamknięte na klucz tylko przez magię.
- Tak to je odwołaj. To tylko jedno słowo.
- Ale... Ja nie mam na...
- Syn nie daj się prosić. Od dwóch dni o to Cię wręcz błagam. Przynajmniej ten jeden raz zrób to co ja chcę.
                 Jeśli tak bardzo tego chce.. Nie poczekaj. Nie tylko ona tego chce. Ja też chcę je otworzyć, ale wcześniej nie miałam na to odwagi. To tak jakbym bała się nawet nie wiem czego. Chyba zaczyna mnie powoli coraz bardziej przerażać świat zewnętrzny. Jednak chyba czas to przerwać w tej chwili.
-Aperte*
                 Drzwi delikatnie się uchyliły i w tej samej chwili do pokoju wpadła kobieta. Dziś miała na sobie delikatnie szarą sukienkę do podłogi, rozpuszczone włosy.
- Jak ty wyglądasz. Pokaż mi się.
- N...
- Kochana nie ma sprzeciwu.
                 Podeszłą do mnie i zaczęła mi się uważnie przyglądać. Sama nie wiem czemu to zrobiłam, ale oparłam głowę o jej ciało.
- Tylko na chwilę.
                 Szepnęłam. Ona nic na to nie odpowiedziała. Zamknęłam oczy i w tym momencie poczułam, że nogi całkowicie przestały mnie słuchać. Chciałam więc otworzyć powieki, ale nawet to mi się nie udało. Powoli zaczęłam się zsuwać po kobiecie. Dalej już straciłam świadomość. Odpłynęłam.

*Aperte - łac. otwarcie


Witam!
Już na wstępie chcę przeprosić za tak bardzo, bardzo krótki rozdział. Tytuł chyba pierwszy raz tak bardzo pasuje jak i do rozdziału i notki pod nim. W końcu muszę przeprosić za to krótkie opowiadanie. Nie nawet chyba tego nie można go nazwać. Szczerze miałam już myśl żeby go nie wstawiać, bo w końcu mało jego jest. Ale stwierdziłam, że i tak coś muszę napisać, bo nie uprzedziłam o braku rozdziału wcześniej. Dlatego jest tak jakby jedna czwarta tego co miała być. Możliwe, że przez pierwsze kilka tygodni szkoły będą się dość chaotycznie pokazywać. Więc raczej sądzę, że warto aby czytelnicy czytali je jakoś na koniec tygodnia. Hmm... Dzisiejszy post chyba jest bardziej organizacyjny niż chciałam. No niestety nic z tym nie poradzę.
Pozdrawiam Syntry

2 komentarze:

  1. Rozdział krótki ,ale to nic, ważne ze jest :D ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział, mimo, iż krótki, jest naprawdę dobry :)

    OdpowiedzUsuń