wtorek, 14 kwietnia 2015

8. To co mnie trapi.

                Obudziłam się w środku nocy ale wiedział, że zasnąć na razie już nie będę mogła. Nie mam też ochoty niczego robić, po prostu poleżę. Patrzę się beznamiętnie w ciemną pustkę, w której nic nie widziałam. Wszystko wokół takie było i niech takie zostanie. Mogę pomyśleć w spokoju, nikt mi nie przeszkodzi. Choć tak naprawdę to jest bardzo mało prawdopodobne.
                Wciąż nie mogę zrozumieć czemu jeszcze tu jestem. Zawsze po jednym dom trzech dni zmieniałam miejsce pobytu. Tym razem jest inaczej, jeśli się nie mylę to już tydzień. A końca pobytu jeszcze nie widzę. Dobrze mi tu jest, niczym nie muszę się przejmować. Mam z kim porozmawiać choć czasem dochodzi do sprzeczek. Nie przeszkadza mi to. Sądzę, że byłoby nudno a tak jest przynajmniej zabawnie. Zostanę tu jeszcze, dokładnie na ile czasu nie umiem odpowiedzieć. Tyle ile będę chciała oraz jeśli Jack się zgodzi. Tak naprawdę to miejsce, osoby stąd mnie trzymają. Nie umiem wyrazić swoich uczuć wprost. Jednak gdyby nie Willams pewnie dawno już bym zginęła. Niechętnie ale muszę się z tym zgodzić. Wiele mu zawdzięczam. No to teraz mamy jeszcze jeden powód, dlaczego wciąż tu jestem. Muszę się odwdzięczyć za to co dla mnie zrobił. Nie umiem go też tak po prostu bez słowa opuścić. Coś mnie tu trzyma. Mam takie trochę dziwne uczycie jakbym już dawno temu go spotkała... ale sądzę że jeszcze coś się stanie prócz tego uczucia. Dowiem się pewnie w najbliższym czasie. Na razie zobaczymy.
                Wysunęłam rękę spod kołdry, po czym wyciągnęłam ją w pustą przestrzeń. Czemu? Miałam taką zachciankę. Może coś złapię lub wpadnie mi jakiś ciekawy pomysł.  Minęło zapewnię kilka minut a ja mimowolnie ziewnęłam. Przekręciłam się na prawy bok ciała, dalej rozmyślając o sobie i swoim postępowaniu. W moim życiu nie było niczego interesującego. Niezwykle monotonne, bez większego celu. Ważne jest to, aby przeżyć kolejny dzień i nie dać się złapać. Niektórym może wydać się to dziwne, w końcu nikt nie jest świadkiem tych wydarzeń.
                Ludzie żyją swoim tempem, nie przejmują się innymi. Przez co wiele nie widzą - takie jest życie. Wydaje się kolorowe na pierwszy rzut oka, ale takie nie jest. Wręcz przeciwnie okrutne, bezwzględne i nieubłagane. Jednak trzeba dalej żyć, przynajmniej próbować. Od mojej wytrwałości, sprytu, inteligencji czy odwadze zależy moja dalsza esencja na tym marnym skrawku ziemi. Nie mam siły ukrywać niczego, ciąży mi to na psychice. Nie umiem zapomnieć... Mówi się, że czas leczy rany, jednak w moim przypadku tak nie jest. Każda minuta pogłębia coraz to większą pustkę, której nie potrafię zatrzymać. Gdybym tylko potrafiła, może byłoby inaczej. Nie martwiłabym się, wiodła normalne życie próbując poznać moje korzenie. Trudno jest się do czegoś dokopać zwłaszcza jak się nie wie jakie nosimy nazwisko. To jest ogromna przeszkoda i staje zawsze na drodze. Z drugiej strony obawiam się tego co mogę się dowiedzieć. Przecież to wcale nie musi być przyjemne. Mogę pochodzić stamtąd. Ze znienawidzonego miejsca. Tam gdzie żyją ci fałszywi ludzie bawiący się ludzkim życiem. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze a na twarzy zawitał wyraz grymasu. Nie mam ochoty ukrywać tego, że czuje do nich obrzydzenie. Kiedyś tak nie było, ale świat się zmienia. A ja razem z nim. Wiem wiele więcej niż myślą. Jednym słowem, działaniem mogę ich zniszczyć. Cały plan, który ułożyli runąć. Dlatego chcę mnie unicestwić. Widzą jedynie wybór, że będę po ich stronie lub zginę. Oczywiście bardziej wolę tą drugą opcję niż się z nimi bratać. Do tego nie dojdzie, nawet jeśli nie wiadomo co się stanie.
                Jednak nie wszyscy u nich są tacy. Znajdują się inni, współczuje im. Są tam z przymusu, albo chcą bronić innych, by ich bliskie osoby przeżyły. To jest w tym wszystkim najsmutniejsze, że tacy ludzie naprawdę istnieją. Życie jest okrutne. Ja sama nie mogę porównać ich bólu z moim. Nie da się tego zrobić. Między nimi jest przepaść. Smutno mi z ich powodu, ale chcę im pomóc uwolnić się z tego piekła.
                Łzy napłynęły mi do oczu, aby zaraz się wydostać i spłynąć  po policzkach robiąc delikatne zakola. Nawet nie wiem czemu. Starłam te pierwsze ręką, lecz na ich miejscy pojawiły się nowe. Włożyłam głowę w poduszkę tak, aby nikt mnie teraz nie zobaczył. Tak naprawdę nie ma kto, jestem w tym pokoju sama. Z każdą kroplą czyj ę się coraz lepiej. Są oczyszczaj są dla mojego skołatanego serca.
                Gdyby nie to, że usłyszałam delikatny szum wody dalej bym leżała z zakrytą twarzą. Szum wody... nie to raczej mało możliwe. Jezioro na dworze jest za daleko aby móc je słyszeć. Więc czemu? 
- Kto tu jest? - Zapytałam, lecz nikt mi nie odpowiedział. Wstałam z ciepłego łóżka. Rozejrzałam się. PO omacku szukałam włącznika światła - nadaremnie, westchnęłam. Złamię znów zakaz czy też prośbę Jacka o korzystaniu z magii. - Exalio
                W pokoju zapanowało jasne niebieskie światło. Od razu lepiej. Zamrugałam kilka kilka razy aby oczy się przyzwyczaiły. Teraz widziała wszystko dokładnie. Nic.... żywej duszy prócz mnie tu ine było. No może przynajmniej nie człowiek. Rozejrzałam się kilka razy, spojrzałam za meble. Brak jakichkolwiek poszlak. Wróciłam pod kołdrę.
-Co tu się dzieje?
                Szepnęłam. Nikt mi nie odpowie, jestem tego pewna. Nie myliłam się. Machnęłam delikatnie ręką, w pokoju momentalnie zapanowała ciemność. Obróciła się na bok, zamknęłam powieki. Po chwili znów byłam w krainie snu.



Witam! 
Dobra ja dzisiaj tak na szybko, mam mało czasu. Jeszcze musiałam napisać scenariusz - więcej razy nie piszę! 
Rozdział bardzo krótki oraz dość późno. Wiem o tym i przepraszam, ale jakoś nie wiedziałam jak go rozwinąć a w ogóle nie mam za bardzo czasu. Nie chcę się tym usprawiedliwiać! 
Jednak mam nadzieje, że się podoba. 
Przepraszam za błędy - jeśli się jakieś znajdą napiszcie a ja poprawie. A jeszcze taka jedna informacja. Możliwe, że w przyszłym tygodniu nie będzie rozdziału 9. lub ukaże się dopiero na koniec tygodnia. Jeszcze dokładnie nie wiem, zobaczymy czy mi się uda. Na razie muszę skupić się na egzaminach.
Pozdrawiam Syntry

1 komentarz:

  1. Przepraszam! Jestem straszna, wiem. Nie napisałam komentarza od razu jak dodałaś rozdział. Coś mi się stało i z telefonu usunęło mi kartę, na której miałam zapisaną twoją opowieść, ale dobra już tam. Co do rozdziału to bardzo mi się spodobał :) Szczerze, to zaciekawiłaś mnie tym szumem wody... Teraz będę leżeć całą noc i się zastanawiać co to było. :D Pozdrawiam i czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń