-Kto to jest?
Powiedziałam bez zastanowienia, dopiero po chwili zrozumiałam co zrobiłam. Jack najwidoczniej się zatrzymał, bo nie słyszałam już kroków. Patrzył się na mnie - czułam jego spojrzenie na sobie, po czym ruszył w moją stronę.
-To mój młodszy brat.
-Jak się nazywa?
-Znasz już to imię, dożo razy o nim wspominałem. To Crow... - Można był usłyszeć zawahanie w nim, musiał się nad czymś zastanawiać. - Koło niego powinny być jeszcze dwie prace, choć teraz już na pewno jedna niezostanie wykonana.
-Dla niej, jego córki, prawda? A drugi do jego żony? Octavii?
-Tak, nie chcę abyś się obraziła, ale jesteś naprawdę ciekawską dziewczyną jak na swój wiek. Zbyt dużo chcesz wiedzieć, choć nie zawsze zdajesz sobie sprawę jakie mogą być z tego konsekwencje. Przynajmniej tak mi się zdaje. Niewiarygodnie mi ją przypominasz.
-Jeju... Jack zarazem Cię rozumiem a następnie nie. Czemu tak często mówisz zagadkami, których nie rozumiem? Jakiej jej?
-Powinnaś powoli się już domyślać. Możemy iść dalej, chyba nie chcemy spędzić tu reszty dnia, prawda?
-Dobrze. - Mężczyzna ruszył a ja przez chwilę jeszcze obserwowałam prace nieznanego malarza. Wydawał mi się zagadką, wcale nie trudną. Kiedy nie słyszałam stukania butów o podłogę wyraźnie, przebiegłam mały kawałek po czym zwolniłam gdy znalazłam się tuż za Jackiem. Znów zapadła cisza. - Mogę o coś spytać?
-Ależ oczywiście, pytaj o co tylko chcesz. Postaram się zaspokoić Twoją ciekawość, po czym ty zaspokoisz moją. Wydajesz się być bardzo tajemnicza, nie mówisz tego wszystkiego co chcesz. Coś ważnego ukrywasz, nawet przed samą sobą...
Miał rację, ukrywam samą siebie. Przed czym? Przed wszystkim, nawet przed sobą, a przecież najmniej powinnam się obawiać tego. Każdy może myśleć co chce, ale taka prawda - po prostu ukrywam się. Jednak chcę wiedzieć ile tylko mogę, w głowie miałam masę pytań. Sama jednak nie wiedziałam od czego zacząć. Tak wiele chcę poznać, te ważniejsze rzeczy i te mniej. Nawet nie zauważyłam kiedy Jack stanął w miejscu i otworzył drzwi. Przepuścił mnie w drzwiach, które jeszcze przed chwilą były zamknięte. Moim oczom ukazał się piękny ogród, z soczyście zieloną trawą, przeróżne kwiatami i drzewami o pięknych kolorach. Wszystko wklejony w jeden piękny obraz a do dopełnienia mały staw z drewnianym mostem. Z pewnością da się tu zrelaksować, z chęcią spróbuje namalować go takim jakim jest - przynajmniej na pamiątkę. Będzie czymś miłym, odbiciem przeszłości i dobroci właściciela posiadłości. Sądzę, że jak już opuszczę go to nigdy tu nie wrócę, nie zobaczę tak pięknego krajobrazu. Z chęcią zostałabym tu na zawsze, jednak nie mogę. Jest miłym mężczyzną, lecz pomoc zawsze z czymś się wiąże.
-I
jak się podoba?
-Jest
piękny, brak mi słów.
-Proszę siadaj, mam jeszcze kilka pytań do Ciebie. Jeśli mogę zapytać
rzecz jasna, chyba że ty chcesz zacząć?
Bez
słów posłuchałam prośby, usiadłam na brązowym fotelu tuż przy
mężczyźnie i wpatrywałam się w to co znajduje się przede mną. Uśmiechnęłam
się lekko, a on odwzajemnił mój uśmiech. Wiedziałam jedno nie
muszę się go obawiać ... mogę mu powiedzieć niektóre rzeczy,
ale znając umiar. Do przesady jednak trzeba mieć w sobie trochę
tajemnicy, choć ja sama nią jestem. No nie do końca; źle się
wyraziłam, mam w sobie tajemnicę, której nie mogę zdradzić
nikomu. Należy jedynie do mnie i moich opiekunów - jak sądzę
martwych. Chciałabym ich poznać, lecz raczej w tych okolicznościach
to niemożliwe
-Mogę ja? - Spytałam się, chciałam jak najszybciej się dowiedzieć o rzeczy, którą uważałam za najbardziej istotną. - Proszę...
-Ależ oczywiście, pytaj ile tylko chcesz.
-Powiesz mi wszystko?
-Tak.
-Czym jest zakazana krew?
-Czemu Cię to interesuje, Syntry?
-Odpowiedz na moje pytanie a ja odpowiem na twoje. - Nawet nie wiedziałam kiedy podniosłam głos, aby wydawał się poważny.
-Niech będzie... zakazana krew jest czymś strasznie niebezpiecznym a zarazem pięknym. Rzadko się zdarza, aby ktoś ją miał. Osoba ta musiała się wywodzić z naprawdę niezwykłego rodu, a jest ich naprawdę mało. Teraz ludzie idą za uczuciami a nie rozumem jak było kiedyś. Większość i tak nie przeżywała, umierali już jako dzieci. Widzisz oni się jej obawiają, może pokrzyżować ich plany, umiejętności ludzi z nią wykracza poza możliwości...
-Kto miał ją jako ostatnio?
-Twoja imienniczka, córka mojego brata.
-Gdyby żyła jaka byłaby?
-Przypuszczam, że byłaby w twoim wieku. Nie obyłoby się bez zapieczętowania jej, aby mogła normalnie żyć. Pewnie byłaby niezwykle piękną ale także silną kobietą, jednak nigdy nic nie wiadomo. A teraz odpowiedz mi czemu to Cię interesuje?
-Kiedyś o tym usłyszałam, dużo szukałam informacji o zakazanej krwi w różnorodnych księgach. Jednak zawsze miałam wrażenie, że czegoś w nich brakuje. Czegoś co jest ważne...
-Więc to tylko ciekawość?
-Tak - Skłamałam, nie dlatego chciałam to wiedzieć.
-Jest jeszcze jedna rzecz która mnie bardzo interesuje, skoro wiesz o światłości czemu przed nimi uciekasz? Czemu chcę Cię zabić?
-Jestem
dla nich przeszkodą, nie toleruje ich postępowania. Nie jest
słuszne przeciwstawiam się a oni chcą mojej pomocy... jak teraz
wiem przeciwko tamtym ludziom. Mam wstręt do nich... zbyt wiele wiem.
-Rozumiem. Wybaczysz
na chwilę, ale muszę cie opuścić.
-Oczywiście.
Uśmiechnęłam
się lekko, Jack wstał z fotela i poszedł w stronę domu. Nie
chciałam siedzieć bezczynnie w miejscu. Nie myśląc zbyt długo zaczęłam iść
w stronę stawu, omijałam kolejne nieznane mi drzewa. nie umiałam
ich rozpoznać. Kiedy byłam już przy nim odwróciłam się, by
sprawdzić czy nikt mnie nie widzi. Wzięłam głęboki oddech dla
uspokojenia, usiadłam na moście tak, by nogi dotykały powierzchni
wody. Dawno nie miałam czasu dla siebie, w której mogłam czuć się
całkowicie bezpieczna - brakowało mi tego. Ciągle uciekałam,
chowałam się chcąc zaznać wolności choć wciąż bezskutecznie.
Nieważne gdzie i kiedy byłam zostawałam znaleziona, po czym znów
było to samo i tak w kółko. Tutaj mogłam poczuć się wolna, cały
czas się obawiam ale tak dawno nie mogłam nic zrobić bez poczucia,
że jestem obserwowana. To miłe uczucie chcę je mieć z sobą
częściej. Odetchnęłam z ulgą, wyciągnęłam delikatnie rękę a przede mną pojawiły się wodne ryby w otoczeniu przeróżnych kształtów z wody od kwiatów po zwykłe kule. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wstałam, unosiłam się nad wodą na delikatnej warstwie powietrza, której nie było widać gołym okiem. Od kiedy pamiętam rozumiem naturę a ona mnie choć raczej można stwierdzić, że ona się mnie słucha.
-Kim ty jesteś?
Nieznany mi głos, poczułam strach. Wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło a ja wpadłam do wody. Zimno... muszę jak najszybciej z niej się wydostać inaczej się wyziębię. Za późno, przed oczami pojawiła mi się mgła a zaraz potem ciemność. Jeszcze tylko ciepły uścisk na nadgarstniku.... a potem nic, pustka. Czyżbym umarła?
Witam!
Przepraszam, że tak późno ale miałam małe problemy a mianowicie musiałam napisać cały rozdział od nowa. Nie wiem jak to się stało, ale wczoraj jak chciałam dokonać ostatnich poprawek wszystko się usunęło. Jednak udało mi się wszystko odtworzyć, no może nie idealnie... niestety a był taki fajny :)
Mam nadzieje, że ten również się spodoba tak jak mi...
No, no. Czekam na następny. Bardzo fajny i szybki się czytało :) Zaciekawiłaś mnie! :d
OdpowiedzUsuńSzybko*
UsuńNo trzymasz w napięciu xd
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! ;)
Czemu Ty masz tak mało komentarzy! ;o
OdpowiedzUsuńOpowiadania są bardzo ciekawe, a mało osób je czyta, a jeszcze mniej komentuje. Zadbaj o rozgłos bloga, a będzie on tętnił życiem.
Co to opowiadania baaaardzo fajnie. I tym razem chyba udało Ci się napisać dłuższy. Współczuję w związku z usunięciem się rozdziału. Jeśli oryginał był lepszy to ja nie wiem jakie tam genialności były :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Eve Lovsed.