- Nie! - Początek rozmowy, a raczej kłótni a już takie problemy. Podwyższył swój głos, aby postawić na swoim. Zapewne tak zrobi, widzę to w jego oczach. - Jeszcze nie! Jesteś osłabiona po swoim ostatnim wybryku, mogłaś utonąć!
- Mogłam... lepiej tak by było. Zginęłabym a i tak nikt by nie tęsknił!
- Czy Ty jesteś poważna?! Przemyśl swoje wymysły i wtedy przyjdź porozmawiać!
Wstał, skierował się w stronę otwartych drzwi. Nie może wyjść! Machnęłam delikatnie prawą ręką a tym samym pojawił się delikatny wiatr, który zatrzasnął drzwi tuż przed jego nosem. Ma tu zostać i się zgodzić! Na jego twarzy wymalowało się zdziwienie.
-Nigdzie nie idziesz! Masz ze mną porozmawiać tu i teraz! - Mój głos miał w sobie całą odwagę, stanowczość i chęć zdobycia tego co pragnę. Umysł myślał tylko o zwycięstwie. Powinnam się uspokoić. Wdech i wydech, nie mogę dać się ponieść emocjom. Powoli docierało do mnie co powiedziałam. Ugryzłam się w język, na twarzy momentalnie pojawił się wyraz niezadowolenia (zdjęłam maskę, której i tak nie umiem przy nim zachować). - Przepraszam, poniosło mnie. Nie powinnam Ci przeszkadzać.
Wstałam, ominęłam go. Wyszłam z zamiarem opuszczenia tego miejsca na zawsze, nigdy nie wracać. Muszę wszystko przemyśleć, zajęłam się myślami. Wylądowałam w osobnej krainie umysłu a z niej wyrwał mnie upadek, który był poprzedzony wpadnięciem a wręcz wejściem w coś lub kogoś.
- Gray, nie pozwól jej nigdzie iść!
- Czemu?
Spytał się, choć wykonał jego prośbę. Poczułam uścisk na nadgarstku. Próbowałam wyrwać rękę, lecz zacisk stawał się coraz mocniejszy i bolesny.
- Puść mnie !
- Dlaczego? - Znowu pytanie, zamiast odpowiedzi. - Nie muszę tego robić. - Znów to samo, nie mogę uciec a do tego ten sam głos co tamtego dnia. Spojrzałam w górę, tuż przede mną stał wysoki chłopak o czarnych włosach, ciemnych brązowych oczach, które przyglądały mi się uważnie. Całkiem przystojny, nie nawet tak nie myśl. Pewnie to jakiś idiota... - Kim ty jesteś?
- A co Cię to? W końcu sam byś mógł się przedstawić. Niekulturalny chłopaku, który zatrzymuje dziewczynę...
- Dziewczynę? No no, czy ja wiem?
- Czemu poszłaś? - Wtrącił się straszy mężczyzna. - Chciałaś porozmawiać, wysłucham Cię teraz na spokojnie, ale i tak nie spotkasz się z Crow'em. Gray ty też chodź przydarz się...
- Nigdzie nie idę! - Oburzyłam się , ktoś będzie mi rozkazywał? Niedorzeczność, chyba pomyliłeś osoby Jack.
- A kto mówi, że pójdziesz o własnych nogach? Prawda? - Poczułam jak coś mnie podnosi a później zostałam zarzucona przez ramie chłopaka. Szarpałam się, miałam nadzieje, że wtedy mnie puści lub polecę do przodu. Nic to jednak nie dawało, uspokoiłam się i zastygłam w miejscu. - Już się nie rzucasz?
- Może... zmęczyłam się...
- Ah... tak... - uśmiechnął się. - No to wstawaj. Już raz zginęłaś przeze mnie.
- Czy to raz już byłam koło śmierci? Nie pierwszy i nie ostatni raz. Hmmm... a kiedy?
- Z trzy dni temu, przy jeziorze. Gdyby mnie wtedy tam nie było nie wpadłabyś do niego...
- Co!!! Spałam trzy dni! A tak właściwie kim ty jesteś?
- Nazywam się Gray, jestem rodziną Jacka. Często tu przychodzę, przeważnie dlatego że jest tu spokojnie i mogę przebyć trochę sam a także dotrzymuje temu człowiekowi towarzystwa. No teraz ty tu jesteś...
- Nie na długo... Jestem... - zawahałam się.
- Mi możesz powiedzieć - na jego twarzy zagościł uśmiech. - Nikomu nie powiem...
- Syntry, miło mi poznać. Podałabym rękę ale aktualnie nie mogę.
- Zauważyłem... Jack co zamierzasz z nią zrobić?
- Zadbać o nią, a później zostawię - odezwał się, a niech mnie zostawia. Będę zadowolona z tego faktu. - Żartuje, zamierzam przedstawić ją bratu za jakiś czas. - Nadał nacisk na słowa "za jakiś czas". A niech ma ten swój cholerny czas ja nie mam go aż tak dużo.
- No no ja tu widzę grubszą sprawę - usłyszałam skrzypienie, zapewnię jakieś drzwi zostały otworzone. Po kilku minutach ujrzałam niewielki przyjazny pokój o szarawych ścianach. - Siadaj, już nie chcę mi się Ciebie nosić. - Zrobiłam to co kazał, choć bardziej musiałam zrobić.
- Po pierwsze Gray masz nikomu nie mówić o tej dziewczynie. Zrozumiano? - Pokiwał głową na zgodę. - Po drugie dzięki za pomoc, przynajmniej nie zostanę oskarżony o molestowanie tej panny. - Pojawił się chytry uśmiech na jego twarzy. - A co do Ciebie Syntry mam dużo ale!! I zamierzam Ci je przedstawić! Czy ty w ogóle zdajesz sprawę z tego co robisz?! Głupia, nie myśl że życie to jakaś kulka, którą można stłuc! To coś o wiele ważniejszego, co by powiedzieli Twoi rodzice...
- Nic, nie powiedzą... nie mam ich.
Przerwałam mu głosem wypranym z jakichkolwiek emocji. Duszę w sobie złość, którą bym z chęcią wypuściła.
- Ale gdyby żyli nie byliby zadowoleni! Kolejną ważną rzeczą to, to że nie masz prawa używać w tym domu magii. Tu panują zasady i każdy ma je przestrzegać. - Uśmiechnęłam się, mówił on sam za siebie "każdy? To nie do mnie". - I proszę mi się tu nie śmiać. Gray jeśli chcesz możesz iść. Nie zmuszam Cię do zostania tu i przysłuchiwania tej rozmowie.
- A ja tam zostanę, ciekawie się zapowiada. Nie martw się, nie będę się wtrącać, usiądę sobie w rogu. - Jak powiedział tak zrobił.
- A wracając do rzeczy, co ty myślałaś zatrzaskując mi drzwi przed nosem ? A na domiar tego ty sama później poszłaś! Czy ty w ogóle uczyłaś się nad nią panować? I co jest Twoim ośrodkiem mocy? - Nie odpowiedziałam, wysłuchuję jedynie tych jego skarg i bla... bla... nudy. - Jak się pytam to odpowiedz!
- Niech będzie sam tego chciałeś, pewnie i tak nie uwierzysz. Jest sama z siebie! Zadowolony? Mogę sobie iść?
- O nie, nie! W to nie uwierzę i nie możesz wyjść! Kim ty jesteś?
- Ja? Nikim ważnym, zwykłą dziewczyną z tajemnicami, o których ci się nawet nie śniło. Hmp... możesz nie wierzyć jeśli chcesz, ale ja wiem swoje.
- No to mnie oświeć!
- Proszę bardzo. - Pomyślmy jak go oświecić? A może przerazić? Nie, chyba na to nie zasłużył. A zresztą co mi tam... raz się żyje. Bez żadnego ruchu pojawił się ogień na ścianach. Nic nie uszkodzi, nie pozwolę mu. Jedyne co musi to mnie słuchać. Na twarzach obydwojga ludzi towarzyszących mi w tym pokoju wymalował się szok i lekki strach. Uśmiechnęłam się z satysfakcji, za jednym machnięciem ręki wszystko zniknęło. Nie było śladu, o tym że kiedykolwiek istniał. - Zadowolony?
Mam wielką nadzieje, że da mi spokój. Nie mam ochoty ciągnąć dalej tej szopki, ale znając Jacka to tak nie będzie.
- Kim ty jesteś? - Powtórzył pytanie. - Co tu się do cholery wyprawia! Nie tylko, że jesteś podobna to jeszcze coś takiego! Czy ty masz w sobie zakazaną krew?
- To jest naprawdę mało prawdopodobne, przecież osoby z nią muszą się wywodzić z jakiegoś niezwykle dostojnego rodu.
- Racja, musiałabyś być arystokratką a po za tym wiedziałbym o tym, że ktoś się taki urodził. Ona nie pojawiła się od szesnastu lat, więc czym ty jesteś?
- Człowiekiem, który chce się spotkać za wszelką cenę z panem Blackiem!
- Jeszcze nie teraz, za kilka tygodni. Dobra a teraz inna rzecz, jaką miałaś do mnie prośbę oprócz spotkania?
- Chciałabym mieć coś gdzie mogłabym rysować. Wystarczy zwykły szkicownik i ołówek...
- Niech będzie, mogę Ci to załatwić. Może być na jutro?
- Dziękuje. Mogę już stąd iść?
- Skoro tak bardzo chcesz to tak. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Wstałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi, by po chwili się i nie oprzeć plecami. Czemu? Ze zwykłej ciekawości co się za nimi teraz stanie.
- Co ja z nią mam...
- Ciekawe rzeczy.
Uniosłam delikatnie kąciki ust, tyle mi wystarczy. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę pomieszczenia, w którym byłam kilka godzin temu.
Witam! Witam!
Jak tam samopoczucie? Przygotowania na święta już zaczęte?
Jeszcze nie składam życzeń na nie, bo za wcześnie. Chyba specjalnie na święta napisze jakąś miniaturkę. Co wy na to? Myślicie, że to dobry pomysł?
A tak po za tym, to może kilka słów od autorki o rozdziale?
Hmm... pomyślmy, na samą myśl o nim się uśmiecham. Mimo, że miał być poważny chyba wyszedł trochę zabawny. - Przynajmniej dla mnie, bo często uśmiechałam lub wybuchałam śmiechem czytając go. Po za tym jest całkiem przyjemny i szybki do czytania.
A zapomniałabym, mam nadzieje, że wam się podoba. Czekam na wasze zdanie.
A zapomniałabym, mam nadzieje, że wam się podoba. Czekam na wasze zdanie.
No dobra tyle starczy, za jakiś czas znów się odezwę.
Pozdrawiam Syntry