-Uciekaj, nie mogą Cię znaleźć!
-Czemu? Co się dzieje?
-Nie daj się złapać inaczej Cię zabiją Syntry... rozumiesz, uciekaj!
-Ale... - mój głos zadrżał, byłam przerażona. - Nie mogę Cię zostawić...
-Musisz! Poradzę sobie - na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chciałam go odwzajemnić ale nie mogłam zbyt się bałam.
-Przed kim mam uciekać?
-Przed
Światłem... koniec pytań, zwiewaj. - Wciąż stałam i wpatrywałam się nie rozumiejąc o co jej chodzi, wyciągnęła miecz który objęły płomienie. - Znikaj!! Przeżyję to obietnica, znajdź Jacka Willams'a.
Głos teraz nie był już tak przyjemny było czuć grozę. Przestraszyłam się, jeszcze nigdy nie widziałam, aby była aż tak skupiona. To jest obietnica, musi przeżyć. Po policzkach spłynęły mi słone łzy, uciekłam. Zostawiając za sobą opustoszały dom. Pomyśleć, że ta okolica może być tak niebezpieczna. Zerknęłam jeszcze raz na mieszkanie już nie było tak piękne jak wcześniej - stało w ogniu, kawałek po kawałku stawał się coraz mniejszy. Znikając mi z oczu ...
***
Zerwałam się z krzykiem z łóżka, siadając na nim gwałtownie. Bałam się, oddech miałam płytki nie umiałam się uspokoić. Wizja tego co zobaczyłam przeraziła mnie. Miałam umrzeć? Czy taki los mnie czeka jeśli nie znajdę schronienia, a co jeśli je znajdę?
-Wszystko w porządku?
Moje przemyślenia przerwał głos dochodzący z prawej strony. Tuż przy mnie znajdował się wysoki mężczyzna ubrany w czarny garnitur mający prawie taki sam kolor włosów - tyle, że jaśniejszy i z oczami barwy brązowej. Dopiero teraz zorientowałam się, że całkowicie nie wiem gdzie się znajduje. Siedziałam na wygodnym dużym łóżku z czarną pościelą, które znajdowało się przy jednej ze ścian pokoju. Panował w nim półmrok, zbyt wiele nie mogłam zobaczyć...
-Kim ty jesteś? Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam? - W mojej głowie kłębiły się pytania na, które nie znałam rozwiązania, lecz On raczej tak. Musiałam wiedzieć. - Odpowiedz.
-Jestem Jack Willams - Jack.... to samo imię co w śnie, jak to możliwe. Zbieg okoliczności? - Jesteś u mnie w domu, nie martw się nie zrobię Ci krzywdy...
-Jak się tu znalazłam? - Ponagliłam pytanie.
-Powiedzmy, że znalazłem Cię nieprzytomną i postanowiłem pomóc.
-Widzę w Twoich oczach, że coś jeszcze ukrywasz i to coś może być ważne dla mnie.
-Spostrzegawcza, prawda to nie wszystko. - Usiadł na fotelu, który stał koło łoża; wcześniej go nie zauważyłam. Był zrobiony z ciemnego drewna, które zostało wyrzeźbione w winorośli, na oparciu i siedzeniu były dwie prostokątne poduszki chyba czarnego koloru. - Prawda znalazłem Cię nieprzytomną... leżałaś tuż przed moimi drzwiami, nie wiem skąd się tu znalazłaś. Nie mogłem Cię zostawić, za bardzo mi przypominałaś pewną osobę, którą szanuje. Jesteś niezwykle do niej podobna, ale to jest nie możliwe abyście byli spokrewnieni. Musiałabyś być jej córką a to jest przecież niemożliwe, ponieważ ona umarła jakieś szesnaście lat temu. Szkoda mi tego dziecka, tak samo jak jej rodziców.
-Co się z nią stało?
-Została zabita przez osobę, która była przyjacielem choć nie można już użyć tego sformułowania.
Zrobiło mi się smutno, współczułam tej dwójce ludzi nie znając ich. Rozumiem można być fałszywym człowiekiem, ale aby posunąć się do zabicia bezbronnego dziecka.
-Co się z nimi stało?
-Nie odpowiem na to pytanie i tak już za dużo powiedziałem. Może ich poznasz.... Idź jeszcze spać, późno jest, porozmawiamy jutro na spokojnie.
-Ale...
Nie zdążyłam dokończyć, mężczyzna wyszedł. Opadłam na łóżko, dalej mnie nurtuje pytanie jak się tu znalazłam, nie przypominam sobie abym wychodziła z pokoju, choć bardziej można by nazwać go biblioteką. Na każdym wolnym zakamarku stawiałam książki, nieważne czy przeczytane czy jeszcze nie. Szczerze nie przeszkadzało mi to, mogłam zapełnić pustkę... lecz nie mogły całkowicie zapełnić tego miejsca. Wiązały się z nim nadzieja i chęć działania, że kiedyś uda mi się dokonać to czego postawiłam za cel. Po głowie dalej przelatywały mi myśli, nawet nie zorientowałam się kiedy odpłynęłam w krainę snu.
Witam!
Nareszcie udało mi się skończyć pierwszy rozdział! Jestem nieźle podekscytowana tym faktem, a za razem ciekawi mnie wasza reakcja na nie... Nie umiem nawet wyobrazić jak bardzo byłabym szczęśliwa gdyby się wam spodobał, chciałabym zobaczyć wasze zdanie. Zabieram się od razu do pisania następnego. Mam nadzieje, że będę miała wenę do pisania.
Chcę aby wreszcie pojawiła się jakaś niewiadoma! Haha... właśnie zdradziłam swój pomysł co może być w następnym a co tam raz się żyje.
Pozdrawiam Syntry