poniedziałek, 17 sierpnia 2015

22. Dla świętego spokoju.

Słońce. Pukanie do drzwi. A zaraz po tym ból.
                 To chyba trzy pierwsze rzeczy, które poczułam i usłyszałam zaraz po obudzeniu się. Plecy mnie strasznie bolały. Nie ma co się dziwić zasnęłam wczoraj na podłodze. I teraz mam konsekwencje swojego czynu. Ale nie wiedziałam przecież, że tak szybko zasnę po pogrzebach. Myślałam, że będę miała problemy z zaśnięciem albo po prostu nie będę spała całą noc. A tu jest inaczej. Trochę wyładowałam emocje dzięki łzą a później nadzwyczaj na świecie zasnęłam jak małe dziecko.
- Hej Syn wstawaj. Śniadanie na Ciebie czekać.
                 Westchnęłam. Nic się nie zmieniło od mojego ostatniego dnia tutaj. Jak zwykle wesoła atmosfera. Call zachowuje się normalnie jakby nic się nie stało. Hmm... a może ona o niczym nie wie. No bo skąd skoro nie wychodzi poza obrzeża lasu. Jednak nawet jeśli tak jest nie przeszkadza mi to. Przynajmniej tutaj będę mogła w spokoju poszukać informacji.
- Już zaraz schodzę.
                 Muszę wziąć szybki prysznic na orzeźwienie. Z tą myślą biorę z komody pierwszą lepszą bluzkę i jakieś spodenki a do tego czarną bieliznę, po czym otwieram drzwi, które znajdują się koło komody. Zapewne gdyby nie to, że już wcześniej tu byłam nie wiedziałabym że znajduje się tu łazienka. Drzwi zostały starannie zatuszowane. Nie różnią się w ogóle od ścian. Zdradza jej jednak mała pustka między poszczególnymi elementami.
                 Gdy jestem w łazience od razu zrzucam z siebie ubrania. Natomiast nowe kładę na półce zaraz koło prysznica, do którego wchodzę. Odkręcam wodę. Zimne krople wody od razu spływają po moim ciele. Nie przeszkadza mi taka temperatura wody, Dzięki temu, że jest taka a nie inna jest taka odprężająca i dająca wrażenie, że niepotrzebne myśli spływają po mnie razem z przezroczystą cieczą.
                 Wychodzę spod prysznica od razu otulając się czarnym ręcznikiem, który wisiał na ścianie. Zatrzymuję się w miejscu, jakbym nie wiedziała co zrobić. Dopiero po chwili zaczynam wycierać skórę z pozostałych kropli. Gdy kończę wyciągam rękę po ubrania, które zaraz nakładam.
                 Od razu po wyjściu z pokoju skierowałam się do jadalni gdzie już siedziała Call. Jakby nie zważając na to usiadłam na wolnym miejscu i zabrałam się za jedzenie. Czułam, że chce się czegoś dowiedzieć, ale chyba najwidoczniej nie wie jak o to zapytać. Dla mnie nawet lepiej nie będę musiała odpowiadać. Szybo kończę zaczętą kromkę chleba, po czym po prostu wstaję.
- Poczekaj. Chcę coś wiedzieć.
                 A już myślałam, że uda mi się uciec. Niestety wszystko nie idzie po mojej myśli. Wzdycham lekko i znów siadam na krześle.
- Co chcesz wiedzieć?
- Czemu wróciłaś dopiero teraz?
- Po prostu potrzebowałam teraz cichego miejsca po tych wszystkich wydarzeniach.
- Jakich?
- Tak jak sadziłam o niczym nie wiesz. Wróciłam po pogrzebie rodziców. Zginęli. Gdy byłam już przed domem wszystko się kończył. Wokół były jedynie trupy zmarłych ludzi. Co najgorsze w tym wszystkim Octavia zginęła na moich rękach. Nie mogłam nic zrobić.
- To nie...
- Nie mów tak. Przecież wiem, że moja. Wtedy na pogrzebie wpadłam na pomysł wskrzeszenia ich...
- Nawet najwyższa bogini tego by nie potrafiła.
- Albo zmienić czas. Powrócić do przeszłości i postąpić inaczej. Tak aby wszystko potoczyło się inaczej.
                 Call wstała z miejsca i zaczęła powoli chodzić wciąż wpatrując się we mnie. Myślała, ale nie wiem nad czym.
- Wiesz pomogłabym Ci, ale nie mogę tak roztropnie używać magi, która... - Zatrzymała się. Na jej twarzy pojawił się prawie niewidoczny grymas, jakby ugryzła się w język, żeby nie powiedzieć za dużo. - I znowu zamiast Ciebie mówię ja. Ta twoja osobowość.
- Ale ja nic nie robię.
- Robisz. Może o tym nie wiesz, ale nawet nieświadomie kierujesz ludźmi. Gdybyś tylko umiała z tego korzystać.
- Może. A to co mówiłaś...
- Za dużo powiedziałam. Najlepiej jakbyś o tym zapomniała. Nie powinnam tego mówić, nawet jeśli byłoby to ważne.
- Moim zdaniem było to bardzo ważne.
- Koniec. Po prostu koniec. Idź tam gdzie miałaś iść.
- Ale...
- Koniec dyskusji. Idź już.
- Niech będzie.
                 Niechętnie wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Podążyłam do pokoju, aby wszystko przemyśleć całą tą rozmowę. Dzięki niej dowiedziałam się trochę. Wiem że mogę wrócić do przeszłości. Teraz tylko muszę jakoś podpuścić Call, aby mi w tym pomogła. Tylko pytanie jak to zrobić. Nie sądzę, że jak gdyby nigdy nic mi to zaproponowała. To nie leży w jej naturze. Zwłaszcza gdy chodzi o coś takiego. Muszę wymyślić genialny plan, który pomoże mi dojść do celu. A może wybrać drugie wyjście działać spontanicznie. Tak to chyba lepiej mi wychodzi. Najlepiej wszystko postawić na jedną niewiadomą kartę.
                 Miałam już otwierać drzwi kiedy się rozmyśliłam. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść do pomieszczenia gdzie Opiekunka lasu przebywała najczęściej. Z każdym krokiem byłam mniej pewna czy ta nieprzemyślana decyzja jest odpowiednia. Jednak ona mogła też być tą właściwą. Przecież nic nie tracę.
                 Gdy dotarłam na miejsce, zapukałam raz - tak dla pewności i otworzyłam drzwi. Call siedziała w starym fotelu niedaleko kominka a w ręku trzymała książkę. Na stoliku obok niej stał kieliszek z napełnionym do połowy czerwonym winem. Zapewne jej ulubiony. Była tak pochłonięta lekturą, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
                 Przelotnie rozejrzałam się przestrzeni. Nic się nie zmieniła. Ściany zdobiły obrazy. Przeważnie krajobrazów ale zalazły się też portrety. Jak już kiedyś się dowiedziałam to była bliska rodzina Call. Została zabita dlatego, że się przeciwstawiła Eliroth'owi. Nie chciała uczestniczyć w jego ambicjach nad sprawowaniem władzy. Ten słysząc sprzeciw zabił ich, jedynie Call zostawił w spokoju. Miał nadzieje, że ta będzie taka sama jak ona i dlatego zabrał ją ze sobą. Przynajmniej wtedy mu się wydawało. Ona jednak przy pierwszym wolniejszym miejscu uciekła. Co prawda kiedyś podobno myślała o zemście, ale znalazła coś co ją potrzebowało i dlatego odstawiła ją na ostatni plan.
                 Westchnęłam i podeszłam do kobiety. Gdy byłam już za nią spojrzałam przez ramię co czyta. Przeczytałam kilka linijek tekstu, ale nie kojarzyłam jego z jakimś dokładnym tytułem. 
- Co czytasz?
- Książkę o dawnym stosowaniu magi. - Uśmiechnęłam się. Mówi do mnie a nawet nie skapnęła się, że tu jesteś. - Poczekaj, skąd ty tutaj?
- Weszłam przez drzwi już jakiś dobre kilka minut temu.
- Nawet Cię nie usłyszałam.
- Byłaś za bardzo pochłonięta książką. Jednak ciągle mnie dziwi, że nie przyzwyczaiłaś się do czyjeś obecności tutaj.
- Ostatnia osoba, która tu była to jesteś Ty. Nikogo innego przeważnie tu nie ma. A tak właściwie po co przyszłaś?
- Tak sobie myślałam o naszej niedawnej rozmowie i doszłam do wniosku. 
- Już się można bać. Na co wpadłaś?
- Skoro umiesz i wiesz dużo, to mam jedno pytanie. Jak można zmienić czas?
- Kochana gdyby tak łatwo było każdy by chciał.  Ale musisz wiedzieć, że czasu nie można zmienić bez kompilacji.
- Mogą one być, nie przeszkadza mi to. Tylko trzeba znaleźć kogoś kto potrafi to robić.
                 Hmm... Ciekawe czy się da na to złapie. Oby. Inaczej będę musiała znaleźć inny sposób, aby to zrobiła. Wnioskując z tego co wcześniej powiedziała jest w stanie to zrobić. Jednak pierw muszę ją przekonać, no albo podpuścić.
- Daleko nie trzeba szukać.
                 Mruknęła jakby do siebie a jakby do mnie. Dla mnie był już to znak, że może to dla mnie zrobić.
- Ohh.. naprawdę a kto to?
- Idiotka.
- Nie jestem nią.
- Jesteś przynajmniej w małym stopniu.
- Czemu?
- A musi być powód? Nie - Odpowiedziała zamiast mnie, jednak wolałam to przemilczeć. - I czemu zawsze musisz mi przeszkadzać?
- Ja? Przeszkadzać? Nic takiego nie robię.
- Dobra czego chcesz?
- A muszę przyjść z jakiegoś powodu?
- Znając Ciebie to tak.
- To zabolało. - Powiedziałam, po czym teatralnie złapałam się dłońmi w okolicach sercach. - A wracając do wcześniejszej rozmowy w jadalni...
- Wiedziałam, że coś chciałaś. Słucham?
- No skoro nie chcesz mi pomóc muszę zrobić to sama. Jednak nie mam odpowiednich ksiąg, żeby czegokolwiek się dowiedziała o przeszłości.
- I zapewne chcesz żebym jakieś ci dała.
- Otóż to.
- Mimo że się dowiesz i tak nie będziesz potrafiła tego wykorzystać.
- Czemu?
- Czy ty musisz tak dużo zadawać pytań? Oczywiście, w końcu to Ty Syntry. A wracając to nie jest jakaś tam zwykła magia, którą na co dzień się wykorzystuje. Nie da się tak łatwo jej nauczyć.
- Ale Ty ją umiesz.
- Możliwe.
- Więc możesz mi pokazać jak to się robi.
- Oj kochaniutka ja się chyba źle wyraziłam. Jej się nie da nauczyć. Ona musi być.
- Oj tam. Zawsze warto spróbować. Nauczysz mnie?
- Nie.
- No proszę.
- Nie, nie, nie.
- Oj no wiesz co.
- Tak wiem.
- Naucz mnie jej.
- Nie muszę.
- Ale ja tak ślicznie proszę.
- Odmawiam.
- Bardzo ślicznie, prześlicznie proszę Cię Call.
- Nie nauczę Ci jej i nie przerywaj. Dla świętego spokoju i uśmiechu, po prostu to zrobię. A gdy spotkamy się ponownie i tak nie będziesz mnie pamiętać.
- Ciebie zawsze będę...
- Nie będziesz. Ty panno Black nie rozumiesz.
- Czego?
                 Zapytałam zdziwiona. Naprawdę jej nie rozumiem. Jak mogłabym zapomnieć o kimś takim jak Call. Przecież to w ogóle nie możliwe. Nie mogłabym tego zrobić z wielu powodów. Po pierwsze stała się całkiem ważną osobą w moim życiu. Zyskała sobie moje zaufanie, które jest mi ciężko komuś podarować. A jej się udało. Po drugie jak można zapomnieć o kimś kto ma ważną funkcję na tym świecie. A do tego jest niezwykle inteligentna i zdolna. Choć to nie zmienia faktu, że lubię się z nią drażnić lub przekomarzać. Nawet jeśli jest o wiele starsza ode mnie.
- Mówiłam, że ta magia ma skutki uboczne. 
- No tak wspominałaś coś o tym.
- To jeden z nich. Jako osoba na którą będzie miał wpływ działania zwyczajnie zapomnisz o tym co się stało od chwili, w której się znajdziesz po cofnięciu. Za to ja jako osoba, która z niej korzysta nic się dla mnie nie zmieni. Po prostu trochę się odmłodzę mnie, Ciebie jak i innym ludziom. A Ci co zginęli, jak w Twoim wypadku rodzice będą wciąż żywi. Dlaczego? W końcu nie w tamtym czasie umarli. Ale przyszłość zawsze może się powtórzyć albo zmienić. To już będzie zależeć od Ciebie.
- A co ze zwierzętami? Co się stanie z Naomi?
- Spokojnie nic się takiego nie stanie. Tak jak ludzie odmłodnieje o ten czas w tył. Można by powiedzieć, że zapomni o Tobie. Ale zapachy, doznania które przeżyła teraz w razie cofnięcia się zostaną. Czyli jeśli się spotkacie za pewnie na początku będzie nie ufna jak to zwierzę. A później gdy przypomni Twój zapach jej wspomnienia wrócą. 
- A moje?
- Twoje niestety nie. Chyba że ktoś Ci pokaże. Rozumiesz?
- Tak.
- Wciąż chcesz to zrobić?
- Z całą pewnością.
- Później nie będzie odwrotu.
- Wiem. - Uśmiechnęłam się. - Nie zmienię zdania. Chcę postarać się zmienić to co się stało.
- To Twoje ostatnie słowo jak mam rozumieć. Nie musisz odpowiadać. Wiem, powiedziałam zrobi to dla świętego spokoju.- Dziękuje.
- Za wcześnie na te słowa.
- Nic nie szkodzi.
- Idź już. Zajmę się wszystkim tylko mi nie przeszkadzaj przez jakiś czas. A teraz idź gdzieś.
                 Bez słowa sprzeciwu wyszłam z pomieszczenia aby dać jej spokój.


Witam!
Oto i 22 rozdział. Jednak nie skończyłam przeszłości w tym rozdziale. Wciąż zobaczę ile będzie z nią rozdziałów. No to na tyle. Kończę tak szybko, bo trochę się spieszę.
Pozdrawiam Syntry

2 komentarze:

  1. Nic nie szkodzi ,mnie się podobają te wspomnienia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jestem i tutaj. No, no sporo się dzieje. Akcja bardzo ciekawa. Tylko opowiadania dość krótkie, ani się obejrzałam, a już za mną rozdział numer dwadzieścia dwa :) Przeszłość jak dla mnie jest świetna, więc może być dużo opowiadań :) Pozdrawiam i lecę dalej! :)

    OdpowiedzUsuń